Lata much koło nosa



Straszliwy rumor wyrwał mnie ze snu. Z bojowym okrzykiem zbiegłem po schodach. Bambulos ślizgając się na kafelkach polował na muchę. Z marnym rezultatem. Więcej się obijał o ściany i meble niż zagroził wrednemu bzykolotowi. Rodzice przerażenia próbowali ratować latające talerze i spodki, i co tam jeszcze podążało w stronę ziemi.

-Mucha – poinformował mnie przerażony. – Mucha tu lata.

Zastygłem. Zastrzygłem uszkami. Głupio było uciekać. Zmarszczyłem brwi i z powagą przytaknąłem. Z muchami to nie ma żartów. Napadają we śnie, bezczelnie siadają na nosie i zacierając łapki chichoczą piekielnie. A jak mają podlejszy humor, a zwykle mają, zaczynają skrzydłami łaskotać po nosku. No, muchy są straszne. Nie to co ciemy, ciemy fajnie się bawią, chociaż szybko psują.

-Ty, brat, uważaj, bo one małe, a silne są – ostrzegłem brata widząc jak mucha nadlatuje ze wściekłym wrzaskiem.

Bambulos akurat kłapnął zębami w powietrzu. Bzykolot zrobił unik, a bratu polatały się łapki i runął z łoskotem na ziemię. Mucha chichocząc usiadła na suficie.

-Podstępne też są.

Bambulos z trudem rozplatał łapki. Mucha chichotała. Rodzice próbowali łapać równowagę nie wypuszczając z rąk piramidy ze szklanych rzeczy. Kiepsko to widziałem. Muchy robią strasznie dużo zamieszania. Istne bzykoloty apokalipsy.

-Nie mogą przez nią spać. Co zasypiam, to mnie łaskocze w nos albo ucho – poskarżył się brat.

Prychnąłem. Normalnie to bym mu pomógł, ale sam z muchami sobie na radzę. Wprawdzie Chihuahua’owie są w stanie pokonać każdego i każdą – nie ma na świecie istoty, która byłaby wstanie nam się przeciwstawić, to jednak muchy to inna sprawa. To piekielna sprawka. Inaczej tego nie można wytłumaczyć.

Przykładowo, pewnego dnia poluję na muchę. Gonię ją po całym pokoju. Wreszcie dopadam. Myślę, już po niej, więcej się chichotać złośliwie nie będzie. I wtedy, nagle, jak mnie coś w łepek nie walnie. Zadzwoniło tak, że ojciec podskoczył oblewając się gorącą kawą, a mam obudziła.

Dzwoniło mi w główce. Dzwoniło w domu. Normalnie, mucha, jakimś cudem, zdzieliła mnie kaloryferem. I odleciała ze złośliwym chichotem.

Komentarze

Popularne posty